Zachłyśnij się życiem – recenzja spektaklu „Klara” w Teatrze Powszechnym

plakat_strona2

„Klara” w reżyserii Aleksandry Popławskiej stała się już spektaklem sztandarowym na warszawskiej mapie teatralnej. Adaptacja kultowej powieści Izy Kuny przyciąga do Teatru Powszechnego tak młodych, jak i tych nieco starszych. I chociaż fabuła oparta jest o konkretną grupę wiekową – dokładnie o 40-letnich singli, to wydźwięk całości jest jak najbardziej uniwersalny. 

Klara (w tej roli absolutnie znakomita Edyta Olszówka) to 40-letnia eksploratorka rzeczywistości. Bardziej lub mniej zadowolona, mocniej lub lżej zdesperowana.. i przede wszystkim zagubiona. Zagubiona gdzieś między „trzeba”, a „można”, między „kocham”, a „udaję”. Jej mieszkanie to samotnia – paradoksalnie – pełna ludzi. W drzwiach mijają się przyjaciele, rodzina i on. Aleks (Marek Kalita) jest dla Klary jak tlen, jak wschód i zachód słońca, jak woda potrzebna do przetrwania. Zakochana w nim resztkami absurdalnej miłości, od lat znosi funkcję gratisu do małżeństwa. Tak, Aleks ma żonę, dzieci. Ma rodzinę i ma Klarę. Drogą dedukcji można stwierdzić, że z pewnością ma też tupet.

Bezsensownie zakochana Klara ratuje się alkoholem i tabletkami uspokajającymi. Nie jest jednak sama – zawsze jest obok ktoś, kto zagłuszy jej życiowy dramat swoim dramatem. Przyjaciel, odkrywający swoją seksualność, przyjaciółka nieszczęśliwie lokująca uczucia i matka, która umiera każdego dnia na nowo, udręczając córkę sprawami testamentu i pochówku. Życie Klary to wyreżyserowana tragikomedia, w której ktoś zapomniał dopisać zakończenia. Takie never ending story. I chociaż chciałaby się uwolnić, złamać to, wyjść poza schemat – nie ma siły, odwagi. Nie potrafi unieść ciężaru swoich emocji. Rozpaczliwie potrzebuje bliskości i bezpieczeństwa. Miłości, trwałości i sensu.

Genialna Edyta Olszówka daje Klarze sto procent realności. Chwiejna, neurotyczna, histerycznie błagająca o miłość, stąpa delikatnie na linie życia i śmierci. Miłości i nienawiści, szczęścia i rozpaczy. Całe jej ciało, każdy rozedrgany gest i słowo jest skrojone na miarę. Jest po prostu doskonała. Widownia podąża krętymi ścieżkami wyznaczanymi przez Klarę, skacząc od radości do płaczu. Partnerujący jej Marek Kalita rozbawia i frustruje jednocześnie. Stworzył bardzo plastyczną postać, która stawia przed widzem mnóstwo pytań i wątpliwości. Przez chwilę czuły i namiętny, by zaraz stać się cynicznym kłamcą. Genialnie dialogująca ze sobą Klara z matką (Joanna Żółkowska) to kolejna z emocjonalnych szpilek tego spektaklu. Osobliwa relacja córki i matki nie tylko zatrważa zawiłością, ale zachwyca niegasnącym żarem. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że każda z kreacji aktorskich jest imponująca, co czyni ten spektakl szalenie dynamicznym.

„Klara” to tak naprawdę historia o nas. O społeczeństwie, które pogubiło się w priorytetach, w pragnieniach. Społeczeństwie, które zapomniało, co to znaczy dawać i nie chcieć niczego w zamian. Społeczeństwie, które nie potrafi odnaleźć siebie w zastanej rzeczywistości.

To gorzka opowieść o trudnych emocjach, o poszukiwaniu własnego „ja”. O rozrywającej potrzebie miłości, której stawiamy zbyt wysokie wymagania. O życiu które rzadko bywa łaskawe…

Aleksandra Popławska reżyserując spektakl, zadbała o równowagę. Dzięki temu nie jest on nazbyt dramatyczny, ale też nie zmienił się w prześmiewczą zabawę. Wszystko jest w punkt, każda emocja ma swoją chwilę. A w przypadku „Klary” emocji jest mnóstwo. Od tych przyjemnych, po tej najbardziej tragiczne. Popławska uczyniła z „Klary” uniwersalną, mądrą opowieść o świecie będącym jednocześnie nagrodą i pułapką. Każdy z widzów odnajdzie w tym przedstawieniu coś dla siebie. To piękna historia, która zmusza do refleksji nad własnymi wyborami, nad hierarchią wartości. Nad emocjami, które w sobie dusimy i żądzami, którym się podporządkowujemy. Przekonaj się, usiądź na widowni, przeżyj z Klarą jej świat. Współodczuwaj, zrozum, nie oceniaj. Doświadcz i zawalcz. Zawalcz o własną rzeczywistość.

katarzyna hanna binkiewicz
krytykat
 
 
Klara Iza Kuna
reżyseria Aleksandra Popławska
adaptacja: Aleksandra Popławska
SCENOGRAFIA – MAREK KALITA, ALEKSANDRA POPŁAWSKA
KOSTIUMY – ADAM KASJANIUK
MUZYKA – MICHAŁ KWIATKOWSKI
PROJEKCJE VIDEO – MICHAŁ KARLICKIMATEUSZ KUCHARSKI
ZDJĘCIA PODWODNE – SZYMON KOBUSIŃSKI
 
 
 


2 odpowiedzi na „Zachłyśnij się życiem – recenzja spektaklu „Klara” w Teatrze Powszechnym”

Dodaj komentarz